Dziś już z dużo lepszym samopoczuciem wracam nareszcie do pisania bloga.
Tym razem chcę Wam przedstawić mojego synka Oskara:-).
Słodycz sama w sobie, chodzący terminator i popularne już w domowym slangu " oczka kotka ze Shreka".
Oskar jest moim wynegocjowanym dzieckiem:-), jak to nazywam, ale od pierwszej chwili pokochanym przez całą naszą rodzinę!
Oliwka przezywa go bahamskie dziecko, bo to życie stworzyliśmy z Mężem podczas podróży poślubnej… i tu mała anegdota :
" widok z pokoju hotelowego, który rozpościerał się na cudowne fale karaibskiego morza, skłonił mojego męża do stwierdzenie, iż tu możemy się rozmnażać …i słowo stało się ciałem…po powrocie okazało się, że jestem w ciąży ".
Oskar to "czyste srebro", wszędzie go pełno, ale jakże słodkie to srebro:-). Broi każdego dnia, ale kocha i okazuje bezcenną, dziecięcą miłość tak bardzo, że wszyscy przy nim miękną bez wyjątku…
Jego cudowne małe rączki tak samo jak niszczą tak samo naprawiają i robią to z taką wdzięcznością, że mamine nerwy puszczają tak szybko jak się zebrały do tego, żeby go skarcić.
Wszyscy powtarzają, że w końcu to facet i musi pokazać na co go stać, ale przyznam szczerze, że Oskar przy Oliwce to jest ogromne wyzwanie, które nauczyło mnie pokory i spokojnego podjęścia do pewnych codzienny, życiowych spraw:-).
A oto moje drugie już 3,5 letnie szczęście w całej słodyczy jaką niesie ten blond Aniołek:-)
śliczny chłopczyk :)
OdpowiedzUsuńAniu wszystkiego dobrego,i szczęśliwego rozwiązania :)
Pozdrawiam
rzeczywiście blond aniołek, słodko się prezentuje na tym czekoladowym tle
OdpowiedzUsuń