wtorek, 7 kwietnia 2015

Wielkanoc 2015

Kochani,
Dziś mała refleksja poświąteczna:-).
Naszło mnie tak, bo raczej mało mnie było w necie, ale jak zdarzyła się chwila...to w moje oczy wpadały tylko jakieś bardzo dziwne nagłówki typu: " jak wychowujesz swoje dziecko", : czy klaps jest potrzebny", " tylko chustowanie zapewni dziecku szcześliwe dzieciństwo", " słowa zaraz- ile razy wypowiadasz je w stosunku do dziecka",  wirtualny świat nowoczesnej rodziny", a ostatnio nawet " poród przez cesarkę to nie poród, złuż hołd matce, która rodziła naturalnie"....

Powiem szczerze lekkie przerażenie mnie ogarnęło...w jakim świecie żyje...kto wychował pokolenie 20/30+...co się kryje w głowach młodych ludzi...jak propaganda potrafi zdziałać cuda...


Hmmm, przeżyliśmy cudowne Święta, pełen rodzinnych i przyjacielskich spotkań, wszystkie celebrowaliśmy rodzinne, a więc razem z dziećmi...lubię obserwować ich świat właśnie w tym momencie kiedy " na chwilę" wszyscy robią duże STOP i wtedy jeszcze bardziej utwierdzam się w przekonaniu, ze to co robimy i jak wychowujemy nasze dzieci jest dobre i nie ma w tym żadnych sprzeczności.

Patrzyłam z uwielbieniem jak się bawią, śmieją, jakie są szczęśliwe, jak potrafią wyrzucać z siebie pozytywne emocje wręcz emanując radością beztroskiego dzieciństwa i nie tylko ja to widziałam, ale również wszyscy, którzy brali w tym udział.

Jak wychowuje, tak jak podpowiada mi intuicja, a nie nagłówki tabloidów, porady w telewizji śniadaniowej, tudzież mądre głowy, które nie mają własnych dzieci. Czy klaps jest potrzebny...zdarzyło mi się, ale każdy ma prawo popełniać błędy i napewno nie jest to maltretowanie dzieci! Nie chustowałam, z prostej przyczyny, moje dzieci ( każde) od pierwszej chwili życia spały w swoich łóżeczkach i nie musiały być noszone na rekach dla uspokajania...nie wiem co to nieprzespane noce, kolki czy ząbkowanie...po za tym mój kręgosłup już i tak woła o pomstę do nieba. Słowo " zaraz" istnieje w słowniku każdej matki.... zwłaszcza,  jak ma więcej niż jedno dziecko i musi dzielić obowiązki, a  sobie samej też powinna czas poświęcić- tak tak, bo potem chodzi zaniedbana z pretensją do całego świata. Wirtualny świat to nic innego jak ewolucja i rozwój człowieka, powtarzam zawsze wszystkim, że się przed tym nie obronimy...tyle razy już byłam świadkiem sytuacji kiedy dzieci wychowane bez tv, czekolady, ipada, internetu, coca-coli, rzucały się na to w pierwszym momencie kiedy tylko rodzic schodził im z oczu...czy tak to powinno działać? Moje maja to na co dzień...za każdym razem pytają i wiedzą, ze wszystko jest dla ludzi, tylko trzeba to umiejętnie dawkować, żeby nie popadać ze skrajności w skrajność- po prostu zdrowy rozsądek- uczymy tego dzieci od samego początku, dlatego graja i w ipada, a godzinę później siedzą już przy stole z wyczekiwaniem na to kiedy zagramy rodzinnie w memory, właśnie to nazywam wychowaniem, pokazywanie dziecku granic, bo to my dorośli je wyznaczamy i tylko od nas zależy jak dziecko to przyjmie. Zakaz - to dla mnie porażka a nie dobre wychowanie. Może wróćmy się do czasów, kiedy jeździło się bryczką, chodziło spać z kurami, bo się świeczki wypalały i pisać listy na korze brzozy...ciekawe czy wtedy ktoś by inaczej pomyślał. Jednak " cesarka" przebiła wszystko.

A na koniec.... wiec tak moje dzieci wychowuje po swojemu, tak, czasami zdarzy mi się klaps, tak oglądają tv , graja na ipadach,  jedzą czekoladę i piją coca-cole, tak mówię czasem " zaraz" i nie chodziłam z dzieckiem przez pierwsza 2 lata jego życia jak afrykańska kobieta, żeby poczuły, że je kocham, ubóstwiam, oddałabym za nie życie i, że  zrobię wszystko, żeby nadal były tak szczęśliwe i uśmiechnięte jak do tej pory i nie muszę udowadniać nikomu, że moje dzieci mają szczęśliwe dzieciństwo, bo urodziłam je przez CC, karmie je jedzeniem ze sklepu, nie hoduje własnych warzyw i nie robię miliona innych rzeczy, które obecnie robią mega wysublimowane, ekologiczne, empatyczne i psychologiczne mamy, które karmią się kolejnymi artykułami światowych nagłówków, a które na każdym kroku udowadniają jakie to my mamy jesteśmy nieświadome i jakie błędy wychowawcze popełniamy...

A w związku z tym, ze święta spędziłam na rodzinnym świętowaniu powstały zdjęcia tylko naszego, pięknego stołu, który cieszył oczy przez ostatnie trzy dni:-))))mmmm pycha, same dobroci:-))) i wszystkiego spróbowałam bez uszczerbku na osiągniętym sukcesie wagowym:-))).