niedziela, 15 marca 2015

Ciasteczka owsiane

Kochani, bo znów zostałam zasypana wiadomościami z prośbą o przepis, więc rodzi się kolejny post na blogu.
Dietuje się, dietuje się cały czas i w sumie coraz bardziej mi się to podoba, bo oprócz widocznych efektów poprawy mojego wyglądu, skóry, powrotu do wagi z przed 2 ciąż ( jeszcze zostało 8 kg...), nauczyłam się zdrowo i szybko gotować, mało tego, uwielbiam to i wymyślam coraz to nowe rzeczy:-))).
Moja "torebkowa" dieta nie należy do zbytnio urozmaiconych więc, na bazie składu torebek wymyślam i gotuje własne potrawy tak aby zastępować sobie od czasu do czasu innym jedzeniem.
Tak tez jest z ciasteczkami owsianymi. Owsiankę mam w jadłospisie, wiec czemu nie zrobić z tego ciasteczek, w końcu moje danie można piec, gotować, smażyć, grilować, wiec do dzieła.
Znalazałam dużo przepisów, ale w każdym były składniki niedozwolone, więc odchudziłam internetowe przepisy i zrobiłam swoje ciasteczka dietetyczne>

Składniki:
- szklanka płatków owsianych
- 1 szt. jajka
- jedna łyżka miodu
- jedna łyżka oleju rzepakowego

można urozmaicać- ja dziś do swoich dodałam garść żurawiny i łyżkę cynamonu

Przepis :

Ubić całe jajko i do tego dodać wszystkie składniki, wymieszać, ulepić z tego kulki, ktore łyżką rozpłaszczamy na papierze do pieczenie i wstawiamy do piekarnika nagrzanego na 180 stopni na 14-17 minut i gotowe.

A tak wyglądają dziś moje, pyszne, złociste i pachnące. Trzymam je w szklanym pojemniku, żeby nie były twarde:-).

Smacznego <3

Ann



poniedziałek, 9 marca 2015

Roczek Bruno

 Minął rok...rok odkąd na świat przyszedł mój trzeci cudowny Skarb<3

Pamiętam jak dziś ten dzień, piękny, słoneczny przywitał mnie bukietem żółtych tulipanów, bo to był akurat Dzień Kobiet...
Miałam pojechać tylko na rutynowe badanie ktg, bo maleństwo coś ostatnio się mocno napinało...jadąc w samochodzie z córką śpiewałam na głos i marzyłam o wielkim lodowym pucharze, z owocami i bita śmietaną :-).
Jakież było moje zdziwienie jak na wizycie lekarz badając mnie poinformował....no to rodzimy Pani Aniu....jak to? dziś? teraz? o której??? Jak się zorganizować??? Przecież mu już i tak czteroosobowa rodzina jesteśmy...córka biegnie po spakowaną od dawna torbę jeżdżącą w aucie, a ja za telefon i do męża, który niczego nieświadom spokojnie spacerował po parku z naszym 3,5 latkiem :-)))).
Wystarczyło nam w sumie 2 godziny i daliśmy radę. Mąż dopakował resztę z domu zabrał synka i przyjechał do nas do szpitala:-))), poszedł z córką zjeść obiad, a ja w tym czasie uśpiłam młodego na kanapie, po chwili zapukał lekarz z pytaniem czy już możemy jechać rodzić ... i tak też zrobiliśmy.
W związku z tym, że ze względów zdrowotnych ( zresztą już po raz trzeci) miała CC, punkt 16 wyjechaliśmy na sale porodową...16.24 przyszedł na świat Bruno, nasza cudowna, życiowa niespodzianka, malutki okruszek zaledwie niecałe 3 kg szczęścia, ale zdrowy, cudny i taki grzeczny od urodzenia...w naszych ramionach był od razu...w ramionach rodzeństwa po 15 minutach, a całą szczęśliwą piątką byliśmy całe 30 minut później :-))). Nie zapomnę tych chwil nigdy..nigdy nie zapomnę smaku łez radości  ciepłych rąk męża, tulenia mojej ukochanej córeczki, która już jako dumna 10 latka pomagała mi w najprostszych czynnościach , oddechu mojego cudownego blondaska 3 latka, który od razu wtuli się we mnie wskakując do mojego łóżka i na koniec bicia serduszka Bruna, który dzielnie wspinał się po brzuchu do maminego cycusia <3.
To jedna z najpiękniejszych chwil naszej całej rodziny i cieszę się, ze mogliśmy wszyscy razem ją przeżywać, czuć, współodczuwać i cieszyć się sobą nawzajem.

Rośnij zdrowo mój malutki skarbie, niech spełnią się Twoje marzenia, a świat będzie leżał u Twych stóp Bruno <3<3<3

Z pozdrowieniami

Ann


niedziela, 1 marca 2015

Lisbona rodzinnie

     Wracam  do zapełniania kolejnych kart bloga...tyle zaległości, ale przyjemnie wspominać:-).
Dziś będzie o naszej podróży do Lisbony.
Cudowne miasto, pełne kolorów, zapachów, muzyki i morza <3
Do Lisbony wybraliśmy się w 5 miesiącu życia Bruno. Trochę obawiałam się naszej lotnicznej podróży z trójeczką...bo tu wprawdziwe nastolatka wchodząca w nową dekadę życia, ale w pakiecie 4 latek i maluszek...bagaży...o dziwo tylko dwie walizki, ale 2 wózki, bo celem było zwiedzanie i chodzenie, jak na czterolatka to trochę za duże wyzwanie.
Na miejscu okazało sie ostatecznie, ze drugi wózek to było idealne rozwiązanie:-), choć nie zawsze był potrzebny i zabierany.

Wynajęliśmy urokliwy apartament w starej Alfamie  ( polecam : www.only-apartments.com - korzystaliśmy już pare razy i zawsze okazywało sie to strzałem  dziesiątkę ).
O poranku budziło nas cudowne słońce, a wieczorem z tarasu słychaliśmy fado z kanjpki na dole,  kiedy dzieci zasypiały sącząc pyszne winko.

Całymi dniam chodziliśmy po mieście, odkrywaliśmy uroki zarowno starej jak i nowej Lisbony, smakowaliśmy wszelkich tradycyjnych potraw i napawaliśmy się tutejszą kulturą i gościnnością tubylców:-))).

Nie zabrakło też w programie wycieczek w kultowe miejsca takie jak : Sintra, Cabo da Roca, Cascais.

To było 12 cudownych dni, spędzonych razem, pośród fantastycznych miejsc, wspaniałych ludzi i niesamowitych smaków.

Lisbone mam na liście " I would to come back here",  a takich miejsc nie jest za wiele w moim pamiętniku.

Zapraszam Was na spacer po Lisbonie moim oczami w gronie rodziny :-)))